Główna teza artykułu Bivensa i Mishela brzmi, że dynamiczny wzrost dochodów najbogatszych Amerykanów nie jest pochodną ich ciężkiej i wyjątkowej pracy, ale faktu, że przez minionych 30 lat w Stanach zmieniono obowiązujące i stworzono nowe renty ekonomiczne. Brzmi strasznie? Bez obaw. Można powiedzieć to jaśniej.Problem jest jednak bardziej skomplikowany, ponieważ owe renty nie rosną tylko i wyłącznie z powodu "decyzji politycznych", ale również z powodu zmian technologicznych i globalizacji. W maksymalnym skrócie - dziś o wiele łatwiej można "skalować" talent, umiejętności czy zasoby, co dobrze widać, po tym ile zarabiają gwiazdy sportu czy przemysłu rozrywkowego. Z tych samych powodów konkurencja dla "przeciętnego pracownika" jest większa (jeśli nie chce pracować w fabryce za 10$ za godzinę, to zrobi to ktoś inny, w innym miejscu świata). Decyzje polityczne mogą oczywiście osłabiać lub wzmacniać oddziaływania zmian technologicznych/globalizacyjnych. Niemniej artykuł z GW warty przeczytania w całości.
Renta ekonomiczna to, upraszczając, nadwyżka ceny ponad koszty produkcji - powiedzmy zysk. Produkcji szeroko tu rozumianej, może nią być produkcja gwoździ, a może być też to "produkcja" usług finansowych, piosenek lub wierszy. Od tego, jak duża jest ta renta, zależy, ile kto zarabia. I np. jest bardzo wysoka w przypadku usług prawniczych i medycznych w USA, a niska już w przypadku usług budowlanych czy związanych ze sprzątaniem.
I Amerykanie, co twierdzą ekonomiści z Economic Policy Institute w Waszyngtonie, zmodyfikowali decyzjami politycznymi cały system rent ekonomicznych. Zaczęli wynagradzać bardzo wysoko niektóre usługi - np. finansowe, związane z niektórymi formami rozrywki i sportu oraz pracę szefów spółek giełdowych. Dochody prezesów, maklerów, analityków i gwiazd muzyki pop poszybowały więc do góry, a reszta społeczeństwa nadal musiała się zadowalać niskimi rentami.
Jedna z najsłynniejszych ilustracji współczesnych nierówności dochodowych - zdjęcie T.Vieiry przedstawiające sąsiadujące ze sobą "światy" w Sao Paulo