Źródło zdjęcia: tvn24.pl |
- Prof. Zbigniew Jastrzębski: Rywale przejdą klasyczny mikrocykl treningowy, znajdą czas na wypoczynek i pracę. Turniej ułożył im się niemal idealnie. Nasi zawodnicy w środę byli jeszcze mocno zmęczeni po Ukrainie. Największe skutki wysiłku wychodzą po ok. 24 godzinach. W czwartek może być wykonany trening o niskiej intensywności, w piątek tylko pobudzający, bo już w sobotę mecz. Nawałka może zrealizować ledwie dwie jednostki treningowe.
- prof. Jerzy Żołądź: "Jeśli dojdzie do dogrywki, to może się okazać, że te dwa dodatkowe dni odpoczynku miały znaczenie. Zmęczenie na pewno będzie narastać"
- dr Jakub Chycki: Przerwa ma wielkie znaczenie. Pod względem fizjologicznym lepiej mieć pięć niż trzy dni na restytucję. Trudno [jednak] takie rzeczy kalkulować w drużynie piłkarskiej. Każdy gracz był w innym stopniu obciążony w ostatnim meczu, ma inne przemiany metaboliczne, inne straty energetyczne. Dlatego nie istnieją dwa takie same okresy optymalnej restytucji.
- Andrzej Bahr, były trener przygotowania fizycznego Wisły Kraków: Gdybyśmy mieli tylko jeden dzień na regenerację, a rywale trzy, byłby to problem. Ale oba zespoły mają odpowiednio dużo czasu.
Okazuje się, że ekonomiści mogą również dorzucić swoje „dwa grosze” na ten temat. Oczywiście ekonomiści nie starają się zastąpić fizjologów i zrozumieć procesy fizjologiczne zachodzące w organizmie, ale analizują problem z zupełnie innej perspektywy. Ekonomiści tacy jak Stefan Szymanski z Uniwersytetu z Michigan, który wraz z Simonem Kuperem napisał książkę Soccernomics, analizują dane i używają logiki, by znaleźć w tych danych odpowiedzi na pytania takie jak:
- czy lepiej strzelać karne jako pierwszy, czy jako drugi?
- czy zasady wyrównujące szanse klubów (jak w amerykańskich sportach) sprzyjają rozwojowi dyscypliny?
- czy największe znaczenie dla wyników ma najlepszy gracz? czy może o wyniku decyduje „najsłabsze ogniwo”?
Wreszcie, jednym z takich pytań jest: czy czas odpoczynku między meczami ma istotne znaczenie dla wyników? Szymanski przeanalizował wraz ze współpracownikami szereg wyników drużyn z Premier League, które oprócz tego grały w pucharach (krajowych i europejskich). Jak się okazało, to czy zespół grał w środę, nie miało żadnego znaczenia w przypadku wyników gier weekendowych.
Oczywiście zależności z klubów nie muszą przekładać się w 100% na wyniki reprezentacji na finałowych turniejach, które są rozgrywane przecież na koniec wyczerpującego sezonu. Podobnie, całkiem możliwe, że czas odpoczynku ma większe znaczenie - jak zauważył w powyżej przytoczonej wypowiedzi prof. Żołądź - w przypadku meczów rozstrzyganych w doliczonym czasie gry. Jednak taka analiza jest ciekawa pod tym względem, że zdrowy rozsądek podpowiada, że czas odpoczynku ma kolosalne znaczenie. Rolą nauki jest czasem właśnie to, żeby podważyć to, co tzw. zdrowy rozsądek (mylnie) nam podpowiada.
Oczywiście pozostaje jeszcze pytanie, czy to wciąż jest ekonomia. Podobnie jak w przypadku Freakonomii i jej podobnych, ekonomiści wychodzą w tym przypadku daleko poza to, co zwykle kojarzy się z ekonomią. Być może jest to już coś poza ekonomią (data science?), a być może - jak powiedział kiedyś J. Viner - „ekonomia jest tym, czym zajmują się ekonomiści”. Ten przewrotny cytat można odczytać jako opinię, że ekonomiści, dzięki pewnych cechom wyróżniających ich w środowisku naukowym (dobra znajomość metod ilościowych, zdyscyplinowane myślenie modelowe oraz tzw. myślenie ekonomiczne) mogą odkrywać rzeczy, których inni naukowcy nie dostrzegają. W ten sposób niejako na nowo definiują przedmiot dociekań ekonomii. Od razu trzeba zaznaczyć, że czasami takie próby są bardziej śmieszne niż sensowne. Być może jednak te pierwsze również są potrzebne do postępu naukowego i do tego, żebyśmy więcej o świecie. Tak czy inaczej, jutro możemy "kibicować", żeby czas odpoczynku jutro rzeczywiście nie zaważył na wyniku i żeby Polska wygrała ze Szwajcarią dzięki umiejętnościom czysto sportowym.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz